DRZEWO

DRZEWO

Krystyna Kwaśniok DRZEWO

Ilekroć wracam do domu
wita mnie z daleka,
wyciąga przyjaźnie swoje ramiona
lub kołysze nimi na wietrze,
Stare, poczciwe drzewo
zawsze takie samo.
Obserwuję je od lat,
więc dlaczego dopiero teraz
przychodzą te refleksje:
Drzewo się zmienia.

Wiosną, gdy szara mglistość zimowa
odchodzi w dal
i słońce przygrzewa coraz mocniej,
ziemia powstaje ze swej martwoty,
budzi się stare drzewo
wypoczęte po zimowym śnie.
Bezlistne jeszcze gałęzie
drżą niecierpliwie.
I wnet pękają pierwsze pąki
i rozwijają się tysiące listków.
I już morzem liści szumi
stare drzewo.
Przylatują ptaki
z radosnym świergotem,
wiją gniazdka w jego cieniu.

Lato syte
bogactwo płodów swych roztacza
w soczystej zieleni liści.
Mienią się rubinem
dojrzałe owoce drzewa.
W powietrzu płyną bezgłośnie
ostatnie nitki babiego lata.

Jesienne słońce złoci blaskiem
pożółkłe liście drzewa.
Jeszcze króluje jesień wesoła
żółtych i czerwonych liści żarem
a już pani Szaruga
zmierza przez lasy i pola,
by wraz z wiatrem bezdomnym
hulać po ogrodzie.
Pożółkłe liście drżąc z zimna
bezsilnie opadają na ziemię.
I znów ponure stoi stare drzewo.
Gaśnie w nim życie
Nagie gałęzie i konary
smutno kołyszą się na wietrze.

Spadł pierwszy śnieg,
pobielił wszystko dokoła
białym puchem legł u stóp drzewa
i w ciszy niezmiernej
stoi cały świat.
A drzewo czeka,
by w pierwszych promieniach wiosny
wybuchnąć nowym życiem

Tak. To nie jest ten sam widok.
Drzewo się zmienia,
Czas zmienia jego oblicze.
Ja też się zmieniam,
pochylam się
jak moje stare drzewo.
Ramiona tracą witalną siłę,
włosy, jak liście drzewa,
bledną i wypadają.
Słabnę.
Moje drzewo przeminie
pewnego dnia
bezpowrotnie
I ja odejdę...
pewnego dnia
Ale wierzę,
że to nie koniec.


W: SENIORZY Pismo Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, nr 1, Katowice 2008, s.11


Autor: Krystyna Kwaśniok